Przestrzeń serca to spokój. Jednak by tam dotrzeć to już samo to jest dla niektórych nie lada wyzwaniem.
Był czas, kiedy nie wiedziałam, że miłość to spokój. Myliłam miłość z pożądaniem, z najróżniejszymi formami uzależnienia od drugiej osoby. Był czas, że jedynie w głębi duszy wiedziałam, że miłość to coś więcej ...
Był czas, kiedy moje serce wyszło z własnego cienia i poczułam miłość... ale nadal nie wiedziałam co to spokój, gdyż był to tylko zalążek miłości.
Pewien "guru" pokazał jak on sam wchodzi w ciszę - i poczułam wibrację, która mu wtedy towarzyszyła i to był moment, gdy zrozumiałam, że to całe gadanie o ciszy serca i wibracji spokoju to nie opowieści, a czysta fizyka ubrana w piękne słowa.
Zaczęłam wtedy dążyć do uzyskania tego odczucia, które jak pieczęć pozostało na mnie. Udawało się czasem ... na kilka sekund. Byłam wtedy szczęśliwa, że ja taki żyjący w biegu ludzik potrafiłam wejść w rezonans wibracji spokoju.
Z czasem, te chwile trwały dłużej ... streszczam tu raczej kilka lat - nie miesięcy ... ale piszę to bo istotnym jest zrozumieć, iż nie trzeba się zamknąć w jaskini by osiągnąć ten stan, że nie trzeba być mnichem jak z tej serii żartów.
To praktyka jak każda inna, tylko ta praktyka zamienia naszą wibrację w krystaliczny boski diament, lśniący i czysty, od którego odbija się to co niechciane.
I teraz przyszedł czas na kolejny lvl.
Wytrwać w ciszy serca, w oceanie spokoju w głębinach świadomości, w jednoczesnej obecności i przy totalnym chaosie wokoło, jak dzwoni kolejna osoba, to już się do siebie uśmiecham, że nie ma przypadków i ustawka bym wreszcie zrozumiała kolejną lekcję zachwyca swym natręctwem.
oj nie ma lekko ...
wchodzimy w ciszę zanurzając się w głębię oceanu spokoju w sercu
i każdy kolejny bodziec i dźwięk dochodzi jakby z poza membrany dźwięku,
bodźce intensyfikują się,
serce bije coraz mocniej,
wchodzimy jeszcze głębiej
w głębię i ...
rozpuszczamy się ....
okazuje się, że to my jesteśmy spokojem, głębią i oceanem w jednym,
jesteśmy też tymi bodźcami z zewnątrz, jak fale na oceanie poruszają się...
jesteśmy w tu i teraz otoczeni jakby kulą, membraną, która blokuje intensywność tego co otacza ...
ta membrana utrzymuje częstotliwość naszej przestrzeni,
jednocześnie można ją poszerzyć - nie poszerzając membrany - a intensyfikując przepływ światła przez serce
to nasze serce kotwiczy te częstotliwości, wzmacnia je oraz poszerza ...
wszystko co jest w pobliżu oczyszcza się samoczynnie.... blokady wypływają na wierzch do uwolnienia
fizyka kwantowa, gdzie cząsteczki w pobliżu wpadają w rezonans
boska filozofia potęgi serca
Pozdrawiam, w ukojeniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz